poniedziałek, 12 października 2015

Część II

Całą drogę byłam zapatrzona w okno i nie zwróciłam uwagi kiedy dojechaliśmy pod szkołę, z zamyślenia wyrwała mnie mama.
- Kaja! Jesteśmy na miejscu!
Z niechęcią wyciągnęłam słuchawkę z ucha.
- Dzięki za podwózke, na razie.
- Pa Kaja!  Miłego dnia
Odpowiedziałam zwykłe 'mhm' i wyszłam z samochodu. Pierwszy miałam Francuski z Panią Rolise,  głupia babka.  Nie lubię jej, ale posadziła mnie obok Karola, klasowego ciacha więc wybacze jej, że co lekcje mnie pyta. Wchodzę do  szkoły i idę w stronę szafek,  wstukuje kod '280520', nagle ktoś zamyka mi ją przed oczyma.
- No no grubasie,  udało ci się doturlać do szkoły.
- Spiepieprzaj!
- Oh!  ktoś tu jest nie w humorze! 
- Pierdol się Chyta!
- Po nazwisku to po pysku Lubieniecka.
I w tym momencie odszedł. Owszem Karol jest przystojny,  ale jest taką świnią z niewyparzonym językiem.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek. Poszłam do klasy i od razu usiadłam na moje miejsce tuż obok mnie usiadł Karol.
- Hej Kajka- powiedział Karol.
- Czego chcesz? 
- Przywitać się,  okres masz ze taka wredna?
- Zajmij się sobą!
Lekcja na szczęście minęła szybko, Chyta próbował mi dokuczać, ale go nie słuchałam.
Kolejne lekcje mieliśmy już osobno, więc miałam spokój. Po szkole poszłam do pobliskiego sklepu odzieżowego i kupiłam spodnie. Nie podobały mi się, ale jako jedyne były dobre. Jestem za gruba aby kupować rzeczy. Potem poszłam na lody, gdy usłyszałam głos,  którego nie lubiłam.
- Lubieniecka bo przytyjesz! 
Odwróciłam się i zobaczyłam Karola,  przecież nikt inny mnie nie obraża.  Przyspieszył kroku i mnie dogonił.
- Czego? - zapytałam chamsko.
- Jedząc lody nie schudniesz tylko przytyjesz.
- Gówno cie to interesuje!
- Miłego tycia grubasie!
W tym oto momencie pokazałam mu środkowy palec i skręciłam w ulice Marmurkowa,  to właśnie na niej mieszkam.

czwartek, 8 października 2015

Część I

- Kaja! Wstawaj! Jest 7! Spóźnisz się do szkoły! - krzyczy mama z dołu.
- Nie idę! - odpowiadam.
- Kaja! Ja nie żartuje! - słychać w jej głosie zdenerwowanie.
- Ja też nie!
- Masz dwie minuty! Jak nie zejdziesz tutaj na dół to pójdę po Ciebie!
Dobra jednak muszę wstać. Mama nie żartuje..
Mam na imię Kaja, mam 16 lat i jestem uczennicą 1 Klasy Technikum. Nie nawidze siebie, swojego wyglądu i charakteru.  Jestem okropna. Od małego borykam się z nadwagą,  ale teraz moja nadwaga sięgnęła zenitu. Ważę 100 kilogramów przy wzroście 160 centymetrów i nadal tyje. Nie jestem obarczona genetycznie nadwagą ani nic, wszyscy w mojej rodzinie są szczupli- mama, tata, brat. Tylko nie ja. Od małego wszystkie złe opinie, każdą krytykę i złą ocenę topiłam w słodyczach przez co wyglądam jak wyglądam.  W szkole jestem wielkim posmiewiskiem przez co ludzie mnie nie lubią. Chciałabym być kiedyś szczupła i ładna, ale ze względu na mój slomiany zapał nie udaje mi się schudnąć.  Jeszcze więcej tyje.
- Kaja!  Dwie minuty minęły! Jak jeszcze nie wstałaś to masz problem! 
- Wstałam!  Zaraz schodzę.
Tylko pozostaje kwestia w co się ubiore.  Przez to, że jestem taka gruba nie mieszczę się w nic. Wyciągam z szafy jakaś ogromną bluzę i spodnie dresowe. Żadne jeansy nie wejdą na moją grubą dupę. Biorę plecak i schodzę na dół.  - Królewna wstała. - powiedziała mama, gdy tylko mnie zobaczyła. - założyłabyś co innego a nie takie łachy.
- Tylko, że nie mam co ubrać. .
- Dam Ci pieniądze i pójdziesz sobie coś kupić,  okej?
- Mhm.
- Kończ śniadanie i wychodzimy!
- Właściwie już skończyłam.
- No to się ubierz i wychodzimy.
Ubieram kurtkę, buty i wychodzę.  Mama jeszcze coś tam zbiera w domu a ja wychodzę. Czekam przed domem, obserwuje Karola, naszego sąsiada.  Dwa lata starszy ode mnie ciacho jak trza! Szkoda tylko, że nie mam u niego szans. Z domu wychodzi mama.
- Masz tutaj 300 złotych,  kup sobie jakieś spodnie i kilka bluzek, a jak Ci nie wystarczy idź po szkole do taty,  da Ci więcej.
- Dziękuję,  wystarczy.
Wsiadamy do samochodu, zakładam słuchawki i myślę o tym jak przeżyć dzisiejszy dzień.